czwartek, 21 maja 2020

Awaria domowej instalacji TV-SAT

źródło obrazka: pixabay.com

Od pewnego czasu zacząłem dostawać sygnały od domowników, że coraz więcej kanałów znika przy nawet najlżejszym deszczu. Policzyłem i okazało się, że domowa instalacja TV Sat, którą dawno, dawno temu popełniłem ma już około 10 lat. Cóż, pomyślałem, najwyraźniej czas jej życia zaczyna się kończyć i coś siada. Pytanie tylko, co siada. A może jeszcze trochę pociągnie? Niestety nadzieje okazały się płonne...

Podczas kolejnego deszczu siadły prawie wszystkie kanały a domownicy coraz energiczniej zaczęli się domagać interwencji. Było mi to wybitnie nie na rękę, gdyż nie przepadam, za łażeniem po stromym dachu w temperaturze kilku stopni, nic to, że na plusie. 

Sytuacja stawała się coraz bardziej nieciekawa. Kanały pojawiały się i znikały w sposób całkowicie nieprzewidywalny za to zgodny z prawami Murphy'ego, czyli znikały akurat te, na których właśnie zaczynało się coś ciekawego do oglądania.

Nacisk ze strony otoczenia stawał się coraz silniejszy. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że było właśnie piątkowe popołudnie i prawdopodobieństwo znalezienia fachowca od anten jest raczej znikome. Zakomunikowałem otoczeniu, że w poniedziałek kogoś znajdę więc dali mi spokój.
Uff, pożar chwilowo ugaszony.

Jednak coś nie dawało mi spokoju...

Nagle mnie olśniło. Przecież po pierwsze, przez cały weekend będę musiał patrzeć na skwaszone miny tych, którzy chcieli coś oglądać a nie mogli bo akurat ten kanał padł a po drugie... sam ryzykowałem zniknięcie kanału w najciekawszym momencie filmu.

Nieuchronnie zbliżała się chwila, w której trzeba było coś zrobić 😱.

Skupiłem więc całą dostępną siłę woli, odpaliłem wujka Google i... bingo!

Znalazłem fachowca od instalacji satelitarnych rzut beretem od domu. Krótka rozmowa telefoniczna i okazało się, że facet akurat ma chwilę czasu i może przyjechać. 

Przyjechał. Włazimy na dach i zaczynam tłumaczyć specyfikację instalacji. Fachowiec nieruchomieje i pyta kto był wykonawcą. Skwapliwie potwierdziłem, że ja. 

Okazało się, że facet nie mógł uwierzyć, że ktoś, kto nie robi tego zawodowo był w stanie

zaprojektować, zmontować i uruchomić skomplikowaną instalację TV Sat na multiswitchu dla Astry, Hot Birda i sześciu tunerów
oraz ustawić antenę paraboliczną bez użycia profesjonalnych przyrządów pomiarowych.

Jak powiedział imć Zagłoba: "Jam to, nie chwaląc się, sprawił."

Diagnoza wykazała, że padł multiswitch. Usunęliśmy go więc, zamontowaliśmy konwerter 8x w miejsce dwóch konwerterów Quattro bo z Astry i tak mało kto korzystał.

Tym sposobem pożar został ugaszony na dobre a instalacja TV Sat działa po dziś dzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz