wtorek, 28 lutego 2017

Jak nieświadomie wykształciłem pozytywny nawyk


Ciekawą strategią w wychodzeniu ze strefy komfortu jest wyrabianie pozytywnych nawyków. Zanim jeszcze zacząłem interesować się rozwojem osobistym zupełnie nieświadomie wykształciłem w sobie pozytywny nawyk. Zacząłem codziennie, bez względu na pogodę jeździć do pracy rowerem. Oto jak do tego doszło.


Druga zmiana w mojej pracy kończy się w okolicach północy. O tej porze kursują tylko linie nocne. Problem polegał na tym, że mój autobus jeździł co godzinę. Wystarczyło najmniejsze opóźnienie przy wyjściu z pracy i musiałem czekać na następny. Pewnego dnia przyszła myśl, a gdyby tak pojechać rowerem? Mam w miarę blisko, więc nie był by to jakiś szczególny wyczyn.

Oczywiście zaraz pojawiły się wymówki typu, ale to jest jednak daleko, co będzie jak zacznie padać deszcz, co będzie jak się zrobi zimno itp. Wymówki zwyciężyły i przez jakiś czas pokornie jeździłem komunikacją miejską. W końcu za którymś razem, gdy wychodząc z pracy zobaczyłem oddalający się autobus, powiedziałem sobie: no nie, tak nie może być, przecież dawno byłbym już w domu.
Szybka decyzja, jutro jadę rowerem.  Pojechałem. Okazało się, że czas przejazdu to około 15 minut, oszczędność czasu i nerwów - bezcenna. Do tego jeszcze ruch i spalanie kalorii, same plusy. Po miesiącu okazało się, że już odruchowo biorę rower, podczas gdy samochód stoi na zewnątrz a żona mówi: bierz samochód, nie będzie mi potrzebny.
Potwierdza to naukową teorię, że na wykształcenie nawyku potrzeba średnio 30 dni. I tak już od trzech lat jeżdżę rowerem do pracy. Odpuszczam tylko wtedy gdy jest mróz poniżej 10-12 stopni i ciężko się oddycha. Zapaleni rowerzyści zapewne mają na to jakiś sposób ale ja go nie znam.
Moja stefa komfortu została rozszerzona. A Twoja?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz